3-etapowa konfiguracja
Stwórz hierarchię budynków, dodaj produkty, zaproś instalatorów
Magdalena Stuczka-Sidor: Nazywam się Magdalena Stuczka-Sidor. W Promacie zaczęłam pracę 16 lat temu, wtedy jeszcze jako Magdalena Stuczka. Z zawodu jestem inżynierem bezpieczeństwa pożarowego. Skończyłam studia w Szkole Głównej Służby Pożarniczej, obecnie jest to Akademia Pożarnicza. W Promacie rozpoczęłam pracę na stanowisku specjalisty technicznego.
Właściwie to od zawsze byłam związana ze wsparciem technicznym. Poza tym, gdy jeszcze nie mieliśmy typowego marketingu, byłam zaangażowana w działania związane właśnie z marketingiem oraz w pomoc kolegom handlowcom.
M.S.S.: Przede wszystkim 15 lat temu były inne kanały komunikacyjne. Był faks i pamiętam wysyłanie faksem aprobaty technicznej. Jakże było denerwujące, gdy jakaś strona się zacięła i od początku trzeba było wysyłać 32 strony… Później pojawiły się e-maile i telefony komórkowe, którymi, w pewnym momencie tej transformacji zachłysnęliśmy się. Miałam wrażenie, że musieliśmy być non stop on-line, czyli w każdym momencie odbierać telefony i e-maile i zawsze być na zawołanie klienta. Teraz mam wrażenie, że klienci są bardziej łaskawi i wiedzą, że ktoś może mieć na przykład spotkanie i nie może w danym momencie odebrać telefonu. To jest pierwsza rzecz.
A czy klienci są bardziej wymagający? Według mnie nie. Uważam, że ich potrzeby są cały czas takie same. Natomiast jeżeli chodzi o edukowanie, to wydaje mi się, że zawsze będziemy to robić. Bo zawsze przychodzą nowi klienci, których musimy uczyć, jak poruszać się w obszarze bezpieczeństwa pożarowego. Dlatego w mojej ocenie zawsze będzie potrzebna taka praca u podstaw.
M.S.S.: Oczywiście, są takie osoby. I to nie tylko wykonawcy, z którymi mam kontakt od 16 lat, ale również wspierający nas w sprzedaży dystrybutorzy. Ci, którzy są z nami długo, czują nasze wsparcie. I nieskromnie dodam, że tak – dział techniczny miał swój wpływ na to, że dystrybutorzy sprzedają produkty w taki sam sposób, jak my je sprzedajemy, a wykonawcy realizują swoje zadania zgodnie z aprobatami technicznymi i naszymi systemami.
M.S.S.: Tak, oczywiście. A z drugiej strony, patrząc z perspektywy tych 16 lat, warto zaznaczyć, że jako Promat nie wstydzimy się i nie boimy przyznać do tego, że kiedyś mieliśmy inne podejście, że my również się dokształcamy. Potrafimy przyznać, że na przykład 3 lata temu nie mieliśmy jakichś badań i nie posiadaliśmy wystarczającej wiedzy, żeby potwierdzić konkretne rozwiązanie, a teraz to mamy i możemy powiedzieć, że, owszem, norma badawcza się zmieniła. A w związku z tym zmieniło się również nasze podejście. I dzięki temu zyskujemy w oczach klientów, którzy widzą, że nie stoimy w miejscu, ale sami – jako firma – też się rozwijamy i uczymy.
M.S.S.: Takich sytuacji było wiele, ale jedna z nich szczególnie zapadła mi w pamięć. To było zabezpieczenie taśm węglowych na EC1 w Łodzi, gdzie robiliśmy tak nietypową zabudowę, że rysując ją, mówiłam: „Nie, to jest niewykonalne, to pozostanie wyłącznie w sferze rysunków, tego nie da się zrobić”. A jak zobaczyłam zdjęcia z realizacji, to sama byłam w szoku, że to tak idealnie wyszło, że w taki sposób można było wykonać zabezpieczenie. Zaznaczmy, że w tym przypadku konkurencja nie podjęła rękawicy.
M.S.S.: Tak.
M.S.S.: Bardzo pozytywnie wspominam LG. I to nawet nie chodzi o to, że było przy nim mnóstwo pracy, ale o to, że wykonawca był świetny, a to pozwala przezwyciężyć niemal wszystkie przeszkody. A poza tym, dzięki temu obiektowi, nasze relacje z wykonawcą bardzo się zacieśniły. I to jest fajne uczucie, kiedy spotykasz ludzi, z którymi prawie codziennie rozmawiasz i rozwiązujesz z nimi problemy, i potem te kontakty zostają i owocują w przyszłości.
M.S.S.: Zacznę od tego, że ja zawsze postrzegałam dział techniczny jako taki inkubator talentów. Przez dział techniczny przeszło wiele osób, które później awansowały i fantastycznie odnalazły się w nowych rolach. Między innymi Ty, Adamie. A jeżeli chodzi o sam dział techniczny, to główna idea przez te wszystkie lata pozostała ta sama – zawsze chodziło o to, żeby pomagać klientom i ich edukować. Żeby każdy klient, który zwróci się do nas po pomoc, otrzymał ją.
M.S.S.: Zawsze musimy mieć na horyzoncie zmiany i rozwój, bo gdyby bierna ochrona zabezpieczeń przeciwpożarowych stała w miejscu, to nie byłoby dla niej przyszłości i nie byłoby tych kolejnych 30 lat. Dlatego uważam, że zmiany są nieuchronne, a będą one wynikały ze zmian przepisów, eurokodów i tak dalej. Owszem, patrząc na rynek, możemy przyznać, że w czynnych zabezpieczeniach więcej się dzieje, ale wydaje mi się, że bierne zabezpieczenia to jest klucz do tego, żebyśmy czuli się bezpiecznie w budynkach. A w którym kierunku pójdą zmiany i jakie innowacyjne produkty i rozwiązania pojawią się na rynku, tego nie wiem.
Ale ich pierwsze jaskółki już możemy zaobserwować i musimy odpowiadać na te nowe potrzeby. Mam tu na myśli np. elektromobilność. Tu na pewno nastąpi zmiana i samochody spalinowe zastąpią elektryczne. Kolejna kwestia to coraz bardziej popularna fotowoltaika. Jest więc wiele takich aspektów wynikających ze zmian w różnych dziedzinach naszego życia, które to zmiany wymuszą nowe rozwiązania także w kwestii biernych zabezpieczeń przeciwpożarowych.
M.S.S.: Mam wrażenie, że pandemia wpłynęła na naszych klientów w nieco inny sposób. Co prawda na budowach nie za wiele się działo, ale na przykład architekci mieli wreszcie czas na to, żeby projektować i wówczas z ich strony pojawiło się więcej pytań. Bo jak człowiek ma czas, żeby pomyśleć, to wtedy pojawiają się pytania i wątpliwości. A czy Promat wyszedł z tego trudnego okresu obronną ręką? Trudno mi powiedzieć ze względu na to, że wkrótce po pandemii nadeszła wojna za naszą wschodnią granicą, więc nie jestem pewna, czy można powiedzieć, że wróciliśmy do normalnych czasów… Wojna w Ukrainie wpływa na sytuację na całym świecie i jej skutki widać też w budownictwie. Dlatego uważam, że za wcześnie jeszcze na tego typu podsumowania, ponieważ obecnemu okresowi wciąż jeszcze daleko do normalności.
M.S.S.: Dla mnie Promat to ludzie. Mam wrażenie, że to my wszyscy tworzymy tę firmę, dzięki temu, jacy jesteśmy i jak współpracujemy. Firmy nie tworzą dywizje, jakieś decyzje z góry, ale to My jesteśmy firmą. Przy czym mówiąc „My”, mam na myśli nie tylko pracowników, ale też, a może przede wszystkim naszych klientów.
M.S.S.: Żeby firmę tworzyli pozytywni i zaangażowani ludzie i żeby Promat nadal był postrzegany jako firma, która nie tylko sprzedaje, ale też edukuje i zapewnia bezpieczeństwo.
M.S.S.: Dziękuję.
Jeśli masz pytania dotyczące biernej ochrony przeciwpożarowej, naszych produktów czy ich zastosowania, skontaktuj się z naszym zespołem!
Aprobaty techniczne, broszury produktowe, certyfikaty zgodności, deklaracje właściwości użytkowych czy katalog techniczny - wszystkie niezbędne do realizacji projektów dokumenty w jednym miejscu.